2017-07-13

13 lipca 2017
Po ciężkim dniu i poprzedniej nocce w pociągu dzisiaj pozwoliliśmy sobie pospać do 9 (niebiescy wstali wcześniej, czerwonych trzeba było budzić).

Po 10 ruszamy szlakiem niebieskim w kierunku Szczawnicy. Dzisiaj pogoda dużo lepsza do chodzenia. Nie przeszkadza nam lekki deszcz, jest zdecydowanie chłodniej. Tylko błota sporo i miejscami dość ślisko. Do Szczawnicy praktycznie cały czas z górki i jesteśmy tam bardzo szybko. Tym bardziej, że grupy rywalizują, kto będzie miał lidera na czele i Mateusz biega z Ksawerym i Miłoszem.

W Szczawnicy odnaleźliśmy kościół (Msze są dość często, a chłopcy przez chwilę uwierzyli, że w niedzielę idziemy na Mszę na 6 rano). Obiad „na wagę” – świetne jedzenie i każdy dostał to, na co miał ochotę. Później jeszcze małe zakupy i stromo pod górę do schroniska. Tutaj zdecydowaliśmy się na skrót, który zmniejszył nam długość, dodał dozy przygody, ale na pewno czasu nie zaoszczędziliśmy.

W schronisku „Pod Bereśnikiem” (bo tutaj śpimy dzisiaj i kolejne cztery noce) czas na rozpakowanie, pranie, ale też zdążyliśmy zagrać jeszcze w „sztandary” i zrobić rekonesans okolic.

Wspólna kolacja, wypisanie książeczek GOT (dziś 16 pkt.) i szykujemy się na jutrzejszy dzień – w planach wejście na Wysoką.